Miesięczne archiwum: marzec 2014

Migawki

good morning Switzerland!

 
W tym miejscu powinna być relacja z kolejnych zawodów. Ale ile razy można pisać to samo? Pod tym względem te imprezy są nudne. Siedzisz w strefie, oglądasz drogi, startujesz. Czasem się udaje, czasem nie, jednak nie jest to temat, o którym ciągle można pisać. No, chyba, że chce się zanudzić wszystkich dookoła.

Najciekawsze w zawodach są momenty pomiędzy kolejnymi imprezami. Kiedy wreszcie możesz gdzieś pojechać, spędzić czas z ludźmi, powspinać się. Mnie się poszczęściło – w ciągu dwóch kolejnych tygodni po Saas Fee obejrzałam kilka pięknych miejsc.

Ueschinen, ekipa Chorwacka

Jednym z nich był Szwajcarski sektor Ueschinen znajdujący się niedaleko Kanderstegu. „Niedaleko” w tym przypadku jest pewnym nadużyciem – bez nart i po świeżych opadach śniegu dotarcie na miejsce zajęło nam 2h. Jednak nie bez powodu rejon ten jest nazywany drytoolowym Ceuse 😉 Co by nie mówić – warto było się przejść.

miały być dwie wieże, a wyszło jak zwykle…

Ponieważ zdecydowanie cenię sobie odpowiedni stosunek podejścia do wspinania – koniecznie muszę wspomnieć o Blausee. Mały rejonik położony kilka km poniżej Kanderstegu. Od auta pod ściany podejścia 3min. Idealne miejsce treningowo-wspinaczkowe. I do tego gustowny przewodnik!

Janez na M9
trening w niespotykanej w Polsce formacji – przewieszeniu
miejscowy przewodnik

Pobyt w Szwajcarii ciepło wspominam nie tylko ze względu na wspinanie i świetną ekipę. Muszę przyznać, że pod względem kulinarnym był to najlepszy wyjazd w moim życiu. Kurczak w sosie śmietanowo-szałwiowym, pieczona wieprzowina, sałatki z sosem vinegre… A to wszystko za sprawą tajemniczego gościa z południa

Carramba!

Po Szwajcarii przyszła kolej na zawody we Francji, a po nich – przypadkowe wakacje. Najpierw były widoki….

Iseo

… a potem przyszło lato…

Riva del Garda
lato w środku zimy

Były także próby wspinania, które składały się głównie z pięciogodzinnego poszukiwania nowej top secret area. Czasem się zastanawiam, ile motywacji trzeba mieć w sobie, żeby przez kilka godzin przedzierać się przez krzaki, bo „tam musi coś być!…”

zagadka: ilu ludzi widać na zdjęciu?

Po krótkiej naradzie….

rosyjsko-polsko-ukraińskie debaty

… i kolejnymi konsultacjami z lokalsami w końcu udało nam się dotrzeć do celu.

Top Secret Area w pobliżu Arco, Włochy

Ostatnią godzinę światła wykorzystaliśmy na wspinanie. Przy okazji wreszcie mogłam obejrzeć sławny RDTS na żywo 😉

RDTS w wykonaniu Nikołaja

Niestety – każdy wyjazd kiedyś się kończy. Choć z drugiej strony dzięki temu następny może się zacząć 😉

See you soon