 |
good morning Switzerland! |
W tym miejscu powinna być relacja z kolejnych zawodów. Ale ile razy można pisać to samo? Pod tym względem te imprezy są nudne. Siedzisz w strefie, oglądasz drogi, startujesz. Czasem się udaje, czasem nie, jednak nie jest to temat, o którym ciągle można pisać. No, chyba, że chce się zanudzić wszystkich dookoła.
Najciekawsze w zawodach są momenty pomiędzy kolejnymi imprezami. Kiedy wreszcie możesz gdzieś pojechać, spędzić czas z ludźmi, powspinać się. Mnie się poszczęściło – w ciągu dwóch kolejnych tygodni po Saas Fee obejrzałam kilka pięknych miejsc.
 |
Ueschinen, ekipa Chorwacka |
Jednym z nich był Szwajcarski sektor Ueschinen znajdujący się niedaleko Kanderstegu. „Niedaleko” w tym przypadku jest pewnym nadużyciem – bez nart i po świeżych opadach śniegu dotarcie na miejsce zajęło nam 2h. Jednak nie bez powodu rejon ten jest nazywany drytoolowym Ceuse 😉 Co by nie mówić – warto było się przejść.
 |
miały być dwie wieże, a wyszło jak zwykle… |
Ponieważ zdecydowanie cenię sobie odpowiedni stosunek podejścia do wspinania – koniecznie muszę wspomnieć o Blausee. Mały rejonik położony kilka km poniżej Kanderstegu. Od auta pod ściany podejścia 3min. Idealne miejsce treningowo-wspinaczkowe. I do tego gustowny przewodnik!
 |
Janez na M9 |
 |
trening w niespotykanej w Polsce formacji – przewieszeniu |
 |
miejscowy przewodnik |
Pobyt w Szwajcarii ciepło wspominam nie tylko ze względu na wspinanie i świetną ekipę. Muszę przyznać, że pod względem kulinarnym był to najlepszy wyjazd w moim życiu. Kurczak w sosie śmietanowo-szałwiowym, pieczona wieprzowina, sałatki z sosem vinegre… A to wszystko za sprawą tajemniczego gościa z południa
 |
Carramba! |
Po Szwajcarii przyszła kolej na zawody we Francji, a po nich – przypadkowe wakacje. Najpierw były widoki….
 |
Iseo |
… a potem przyszło lato…
 |
Riva del Garda |
 |
lato w środku zimy |
Były także próby wspinania, które składały się głównie z pięciogodzinnego poszukiwania nowej top secret area. Czasem się zastanawiam, ile motywacji trzeba mieć w sobie, żeby przez kilka godzin przedzierać się przez krzaki, bo „tam musi coś być!…”
 |
zagadka: ilu ludzi widać na zdjęciu? |
Po krótkiej naradzie….
 |
rosyjsko-polsko-ukraińskie debaty |
… i kolejnymi konsultacjami z lokalsami w końcu udało nam się dotrzeć do celu.
 |
Top Secret Area w pobliżu Arco, Włochy |
Ostatnią godzinę światła wykorzystaliśmy na wspinanie. Przy okazji wreszcie mogłam obejrzeć sławny RDTS na żywo 😉
 |
RDTS w wykonaniu Nikołaja |
Niestety – każdy wyjazd kiedyś się kończy. Choć z drugiej strony dzięki temu następny może się zacząć 😉
 |
See you soon |