Miesięczne archiwum: lipiec 2014

Call of the jackal

„Give a little bit of your heart
And I tell you what you want
Give a little bit of your soul
And I tell you what you need”

To był dobry dzień. A nie zapowiadało się…
Mój romans z Tołstojem się przedłużał i ani się spostrzegałam zrobiła się pora do wyjscia, a ja byłam w proszku. Mało, że ja byłam w proszku to mój sprzęt taże był. Nerwowe ogarnięcie materii wokół: poszukiwania zagubionej czołówki, zszycie dziurawych rękawiczek, pakowanie się… Na dole miałam być o 15:45. O 16 napisałam, że się spóźnię i nie mam światła. W trakcie drogi uświadamiałam sobie o czym jeszcze zapomniałam. Pośpiech zdecydowanie mi nie służy…
Gdzieś o 17 byliśmy na miejscu. Standard: rozgrzewka, dogrzewka i do roboty.
– już olej te łokcie – rotatory rozgrzej!
Nieważne, że przed chwilą to robiłam, nauczyłam się nie dyskutować z niektórymi zaleceniami.
– wbijasz się?
– no tak, pójdę się dogrzać
Chwilę powisiałam na dziabach i zaczęłam się szpeić: buty, lina, muza – od poprzedniego wieczoru zapadłam się w mrok Coph Ni, więc wybór padł właśnie na nią.
– zostawisz mi linę z nyży?
– oczywiście
Słuchawki do uszu, Call of the jackal sączy się w moją duszę przyjemnie, kilka oddechów i wbiłam się w drogę. Doszłam do pierwszego trudnego ruchu. Dynamiczne sięgnięcie do niewidocznego chwytu było od początku dla mnie loteryjne. Dwa wdechy i… Trafiłam bezbłędnie. Miłe zaskoczenie. Spokojny oddech i tętno, nie czuję żadnego zmęczenia, ale dla porządku chwilę restuję przed kolejnym długim ruchem. Znowu oddech i znowu precyjnie sięgam do chwytu. Nie wiem kiedy i jak, ale znalazłam się w nyży i dalej czuję się dobrze. „Zrobię wpinkę i się zobaczy”. Zrobiłam. „To może jeszcze ten jeden ruch? Głupio byłoby brać blok dla bloku”. Sięgnęłam, oparłam piętę i poczułam, że jest dobrze, że wszystko do siebie pasuje i składa się w całość. Po kolejnych kilku ruchach znalazłam się w miejscu, z którego w sobotę spadłam. Tylko tym razem cały czas czułam się w miarę świeża. Kolejne dwie wpinki – zostało już tyko stanowisko. Ekscytacja zaczęła uderzać do głowy. „Spokój, oddech, skup się”. Do stanowiska dochodzę na luzie. Wpinka, łapię linę – „blok”. I nie mogę uwierzyć. Jestem szczęśliwa, ale szczęsciem nie wynikającym z tego, że „wreszcie” (jak na Szatańskich), ani z cyfry. Jestem szczęśliwa, bo wspinało mi się lekko, płynnie, bez problemu. Nie było nerwowości, drgającej spazmatycznie łydy, okrzyków. Cisza, uśmiech, zadowolenie. Tydzień chłosty i kolejny wakacji zrobiły swoje.

image

image

image

Anakonda M11 RP

Ps. Trenerze – dziękuję!

W samo południe

Od ostatniego wpisu minął ponad miesiąc. Brak aktywności mógłby sugerować, że na Podhalu nic się nie dzieje. Nic bardziej mylnego.
W dzisiejszym wydaniu faktów podhalańskich przedstawimy następujace tematy:
Jak w ciągu jednego wieczoru zostać matką, babką i założyć rodzinę z kobietą?
Dlaczego mieszkanie na prowincji doprowadza mieszkańców tejze do rozdwojenia jaźni?
Jak skutecznie uniemożliwić sobie zrobienie konkretnej cyfry w skałach?
Opowiemy także o rozpoczętym sezonie na głupotę w górach, a na końcu poruszymy temat nowej patronki Obłazowej.
Zapraszamy!

Trzydziestka na gubałówce, czyli zakładanie rodziny w jeden wieczór
Dwie młode dziewczyny (chociaż jedna już nie tak młoda) wracając pewnego chłodnego wieczoru z Zakopanego szlakiem na Gubałówkę natknęly się na płaczące w trawie dziecko. Poruszone losem multikolorowego czworonoga – postanowiły zwierzę przygarnąć. Prawdopodobnie stan upojenia alkoholowego pomógł w podjęciu tej decyzji. Ilość procentów nie pozwoliła dziewczynom na właściwą ocenę sytuacji i już po kolejnych dwóch dniach okazało się, że świeżo adoptowane dziecko niedługo samo zostanie matką. Po dwóch tygodniach oczekiwania i trzygodzinnym porodzie trzyosobowa rodzina powiększyła się o kolejne trzy osobniki. Taki prezent na trzydziestkę. Wszystkie matki czują się dobrze. Czytelników ostrzegamy – uważajcie na to, co w trawie piszczy!

image

Mieszkanie na prowincji – w tym szaleństwie nie ma metody
Niestety wywiad, który chcieliśmy zrealizować z mieszkaną podhalańskiej prowincji nie doszedł do skutku, gdyż mieszkanka znazla się w szpitalu psychiatrycznym. Życzmy szybkiego powrotu do zdrowia i minimalnych trwałych uszkodzeń, a wszystkim czytelnikom radzimy: jeśli Twoi sąsiadzi nie kradną, nie biją, nie piją i nie traktują Cię jak prostytutkę – wiedz, że masz szczęscie, którego innym zabrakło!

Jak robić aby nie zrobić
Oczywiście nie może w naszych newsach zabraknąć informacji o wspinaczce. O tym, co robić, aby nie zrobić opowie z południowej Polski nasz specjalny korespondent, słuchamy!
Korespondent: No więc…hmm.. Robi się to tak: trzeba gdzieś zacząć, na przykład świetnym miejscem jest Jaroniec. Dla przyjezdnej osoby z jury – wręcz idealny. Przewieszenia, wytrzymałościowe drogi, ściski, krawądki… Czyli wszystko, co potrzebne aby dostać wpi…ol na dzień dobry. Kiedy już zaczynamy się powoli przyzwyajać i odhaczać kolejne drogi – przydaje się zmiana pogody. I to nie byle jaka zmiana, bo na lepsze (co tutaj, na Podhalu, jest rzadkością).
Aby przetrwać jakoś kilka dni upałów – przenosimy się do doliny, której z nazywy lepiej nie wymieniać, bo lepiej kasę wydawać na koksy niż na mandaty. W każdym razie – charakter wspinania mający się nijak do Jarońca: bulderowe drogi po krawądkach. Po kolejnych kilku dniach należy porzucić prewisy na korzyść płyt. Gwarantuje to nam że przez następny okres dostatniemy właściwą chłostę, a nasz wykaz nie powiększy się o żadną drogę. W międzyczasie warto sobie zrobić jakąś kontuzję, na przykład goleni. Świetnie upraszcza głupie pomysły chodzenia w góry, „skoro w skałach ostatnio słabo”.
Jeśli jednak ciągła zmiana miejsc i charakteru wspinania daje nam niewiele i co jakiś czas udaje nam się pokonać jakąś trudniejszą drogę wtedy należy sięgnąć po bardziej drastyczne środki i wybrać się do jaskinii Obłazowej. Obłe półki i wszystkie chwyty nie w tą stronę co trzeba zagwarantują nam odpowiednią chłostę na dłuższy czas i skutecznie uniemożliwią zrobienie jakiejkolwiek, nawet najprostszej drogi. I w ten sposób można się wspinać kilka dni w tygodniu, nie robiąc absolutnie NIC przez kilka tygodni. Genialne!
Za porady bardzo dziękujemy Korespondentowi.
Ps. Przelotne opady deszczu cały czas zapędzają naszego korespondenta pod ziemię. Dbając jednak o spójność przeżyc powierzchniowych z podziemnymi – tam też daje on regularnie ciała.

Zaczął się lipiec, mózg wyjechał na wakacje
Zapewne słyszeliscie o przypadku młodego chłopaka ze Śląska, który wybrał sie na Rysy, trochę pomylił drogę przy zejściu, wylądował na Słowacji, skąd trzeba było go ratować. Po uratowaniu młodzieniec zdążył udzielić już jednego wywiadu, w którym opisuje jak dzielnie czekał na ratowników wiedząc, że nie może zasnąć, gdyż mogłoby się to skończyć zamarznięciem. Słowacy zdążyli już podliczyć chłopaka za akcję. Chwila sławy kosztować go będzie 15tys euro. Ubezpieczenia brak.

Wiara i chłosta
Jaskinia Obłazowa doczekała się nowej patronki – Zawsze Dziewica Ola Wychłostana.

image

Patronka jest od spraw beznadziejnych, czyli jak spadać ze wszystkiego od VII- do IX. Wszelkie prósby i modły należy kierować do patronki w dniach: poniedziałek, środa, piątek w godzinach 21:30-21:45. W pierwszej kolejności rozpatrywane będą prośby poparte odpowiednimi datkami – najlepiej kocim żarciem i żwirkiem.

Na koniec naszych faktów podhalańskich chcielibyśmy podzielić się z czytelnikami złotą myślą ostatnich dni:

image

Kto ćpa w dzień – nie śpi w nocy!