Miesięczne archiwum: kwiecień 2016

Rozwspin

Zaczęła się wiosna. Co prawda pogoda za oknem wskazuje bardziej na powrót epoki lodowcowej, ale jednak kalendarz wskazuje wiosnę.

image

Wraz z tą piękną porą roku skończył się okres porannego wstawania, a zaczął zmartwychwstawania. Permanentnie budzę się rano odkrywając zakwasy w nowych, nieznanych mi do tej pory, mięśniach. Ponieważ zeszły sezon sportowo sobie przebimbałam tegoroczny postanowiłam potraktować z większym szacunkiem i zaangażowaniem.
Chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle. Po dobrym starcie (pierwszy dzień w skałach – 28.02!) nastąpiła zdecydowanie mniej dobra kontynuacja. Prowadzenie Gry o Tron ( http://brytan.com.pl/gra-o-tron-najdrozsza-rysa-na-jurze-oczami-oli-kosek/) skatowalo moje ciało tak mocno, że mimo pieciodniowego resta, wspinając się na Jarku w warunie życia – skontuzjowalam sobie lewą rękę.

image

Diagnoza: naderwany triceps.
Zalecenia: trzy tyg restu.
Moja przydatność wyjazdowa równa była zeru. Ręka bolała, psycha bolała.
Dzięki Przyjaciołom odkryłam nowe przyjemności w wyjazdach: praca nad hebanem + dobra książka + alko. Jeździłam chętnie wszędzie, żeby tylko nie siedzieć w chałupie.

image

Pierwszy tydzień zakończyłam kolejnym zjazdem kursu instruktorskiego. Po ośmiu dniach pojechałam asekurować G. w Vernarze. Taki był plan. Zdroworozsądkowy. Ponieważ rozsądek nie jest dominującą cechą mojego charakteru – namówiłam G. żeby powiesił mi wędkę na szostkowej drodze. Chciałam popróbować czy i co mogę robić. Wbrew logice – okazało sie, że źle nie jest. Drugi tydzień restowania spędziłam na tripie Podhalańskim: vernar-rawa-roznow-oblaz-vernar. Wszędzie wędki, ale znowu chęci przyćmiła racjonalizm i zamiast metrów w łatwym terenie pokonywalam metry w… cóż, łatwym terenie do IX-. Z różnym skutkiem, niekiedy pomijając jakieś pasaże obciążające lewą rękę, ale w większości przypadków skutecznie do góry.

image

image

image

Od kontuzji minęły równe dwa tygodnie, zaczął się planowany ost tydzień odpoczynku. Poprowadzilam na Obłazie Bóg, honor i Okocim – VIII+ rp. Zaczęłam pracę nad drogą wykraczającą poza moje dotychczasowe osiągnięcia cyfrowe. Tricek zdrowy jeszcze nie jest i pewnie do rysowania szybko nie wrócę, ale kompletnie mi to nie wadzi. Inny rodzaj wspinania w tej chwili mnie cieszy.
Dzisiejszego ranka obudził mnie znowu deszcz stukajacy o dachówki. Znowu zmartwychwstawaje rano, a wszystkie czynności zajmują mi trzy razy więcej czasu.
I ciągle mnie zastanawia czemu tak zaniedbuje ringostrady skoro to wspinanie sportowe jest takie fajne.

image