Pamiętam doskonale swoje pierwsze wspinanie w Obłazie. Kotlet zaproponował mi fantastyczną drogę „Wrota Auschwitz” VIII-. Najtrudniejsze VIII- jakie w życiu zrobiłam. A zrobienie kosztowalo mnie dużo, bardzo dużo. Wiele dni, wiele pracy. Robiłam IX-owe drogi, a Wrót dalej nie. Nie znałam za dobrze jeszcze skali uiaa, ale wiedziałam, że „po mojemu” to VI.2+. Niby niewiele, a przygoda życia.
Przeprowadziłam się na Podhale w 2014r. Przez cały rok w Obłazie udało mi sie zrobić jedną drogę – rysowe w charakterze Dwie Twarze (IX). Wrota dalej nie szly.
W 2015r wyniki wspinaczkowe przyćmiło moje zakochanie i częste wypady w odległe wspinaczkowe rejony. W Obłazie pojawiłam sie może dwa, może trzy razy – za każdym razem otrzymując potężną dawkę chłosty. Mimo dużego zakresu trudności dróg – nie zrobiłam kompletnie nic.
W 2016r wróciłam do lokalnego wspinania. Z jaskini wyszłam na Ścianę i rozpoczęłam sezon obłaziański prowadzeniem „Bóg, honor i Okocim” VIII+ (swoją drogą – największa szemranka w rejonie). Powoli zaczynałam się oswajać z tutejszym rodzajem wspinania. Zrobiłam łącznie 6 dróg od VIII- do IX. Wrota poprowadziłam w końcu w maju. Po dwóch latach.
Tegoroczny sezon skalny zaczynam późno (względem zeszłego). Zima na Podhalu nie odpuszcza, slonca niewiele, temperatura nie wykracza poza +6st ostatnimi dniami. W końcu dziś udało się pojechać w skaly. Własnie do Obłazu, Strasznie chciałam wrócić z jakąś nową drogą do kajetu. Na chęciach się jednak skończyło. Było ciężko, dupa ciągnęła do gleby, chwyty się jakoś zmniejszyły, odległości pomiędzy wpinkami zwiększyły, partnera opieprzyłam wielokrotnie za nic. Do domu wrócilam z niczym. Pozornie.
Mój stosunek do Obłazu ulegał zmianie na przestrzeni tych ostatnich trzech lat. Od początkowej nienawiści, przez niezrozumienie, nielubienie, do tolerancji, sympatii, aż w końcu pełnej akceptacji i miłości. Jest to bardzo trudna miłość. Obłaz obnaża wszystkie Twoje słabe strony. Obłaz wymaga. W Obłazie nie da się oszukać. Jeśli nie potrafisz pracować całym ciałem, trzymać chwytów, które zawsze są w złe strony, haczyć pięt, palcy, kolan, nogawek i sznurówek – jestes w dupie. Z drugiej strony – tylko od Ciebie zależy, co z tym zrobisz. Większość osób rezygnuje. Bo dostać chlostę na Obłazie łatwo. Zrobić tu drogę – trudno. Być może właśnie to sprawiło, że wybrałam sobie tegoroczny cel sportowy właśnie w Obłazie. Bo lekko nie będzie. Bo jest to wymagające. Ale satysfakcja gwarantowana. Cyfy darmo tu nie chodzą.
Straszliwą chłostę żem zebrała. I dawno tak zadowolona nie wróciłam. To będzie trudny sezon.